Pandemia koronawirusa pogłębiła problemy ukraińskich imigrantek. Wśród nich są trudności ze znalezieniem pracy, brak opieki społecznej czy możliwości nauki języka

0
304

Imigrantki z Ukrainy boleśnie odczuły skutki pandemii – wynika z badania Fundacji „Nasz Wybór” przeprowadzonego we współpracy z Fundacją im. Heinricha Bölla. Wiele z nich straciło pracę przez zamknięcie gałęzi gospodarek, które chętnie zatrudniają Ukrainki, oraz mniejszy popyt na usługi sprzątania czy opieki nad dziećmi. W efekcie często zostały bez dochodów, dostępu do opieki społecznej i wsparcia rodzin w kraju. Mimo rządowego automatycznego przedłużenia zezwoleń na pobyt wiele osób zmagało się z trudnościami administracyjnymi. Dodatkowymi wyzwaniami są ograniczenie możliwości nauki języka polskiego i trudności związane z trybem zdalnym nauczania ich dzieci.

– Jeszcze przed pandemią jednym z najważniejszych problemów dla cudzoziemców była legalizacja pobytu. To się wiąże z działalnością wojewódzkich urzędów ds. cudzoziemców, które wydają karty pobytu czasowego czy długoterminowego. Niestety sytuacja w tych urzędach była tragiczna jeszcze przed pandemią. W większości spraw, które skontrolował NIK, były naruszenia procedur i terminów wydawania dokumentów. Pandemia jeszcze zaostrzyła tę sytuację – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Biznes Myroslava Keryk, prezeska Fundacji „Nasz Wybór”.

W związku z sytuacją epidemiologiczną wszystkie zezwolenia na pobyt zostały przez tarczę antykryzysową przedłużone do 30 dni po ogłoszeniu końca stanu epidemicznego w Polsce. Jak wskazuje raport „Sytuacja ukraińskich migrantek w Polsce w czasie COVID-19” Fundacji „Nasz Wybór” przygotowany we współpracy z Fundacją im. Heinricha Bölla, pierwsze tygodnie po ogłoszeniu stanu zagrożenia epidemiologicznego były jednak wyjątkowo trudne.

– Po ogłoszeniu zamknięcia granic okazało się, że dla wielu osób sytuacja zrobiła się niepewna, nie wiedziały, czy będą mogły skorzystać ze służby medycznej, kiedy zachorują na COVID-19, co dalej, jak straciły pracę albo kończą się ich dokumenty legalizacyjne. Pierwszy okres był to czas chaosu, potęgowanego także przez ukraińskie władze, które ogłaszały, że zamykają granice i kasują loty międzynarodowe czy połączenia autobusowe. To spowodowało, że każdego dnia kilka tysięcy osób chciało przekroczyć granicę polsko-ukraińską – mówi Myroslava Keryk.

  Prace nad Krajowym Planem Odbudowy na finiszu. Unijne miliardy mogą popłynąć do Polski w połowie roku

Początkowo nieokreślony status cudzoziemców, zamknięcie granic, brak informacji i niespodziewane bezrobocie, które pociągnęło za sobą także problemy mieszkaniowe, spowodowały, że około 160 tys. Ukraińców wiosną 2020 roku wyjechało z Polski. Z danych GUS wynika, że w marcu i kwietniu liczba wszystkich cudzoziemców przebywających w kraju zmniejszyła się o 223 tys. (czyli 10 proc. w porównaniu z lutym ub.r.). Dane resortu pracy przytaczane w raporcie wskazują, że w pierwszym półroczu 2020 roku zmniejszyła się także liczba zezwoleń na pracę wydawanych Ukraińcom (z 217 tys. w I połowie 2019 roku do 198 tys.) oraz liczba oświadczeń o powierzeniu im wykonywania pracy (z 846 tys. do 612 tys.). Chociaż spadki te po części wynikają z automatycznego przedłużenia prawa pobytu cudzoziemców, to miało na nie wpływ również zamykanie wielu biznesów podczas lockdownu.

W kolejnych miesiącach do pracy w Polsce przyjeżdżało coraz więcej osób. Zdecydowana większość Ukraińców przebywa tu na podstawie wiz, ruchu bezwizowego lub jest w trakcie ubiegania się o zezwolenie na pobyt. Osoby bez zezwoleń nie posiadają szeregu praw, np. nie kwalifikują się do pomocy opieki społecznej.

 Dla wielu ludzi była i jest to sytuacja trudna. Pozostają w zawieszeniu, np. złożyli dokumenty przed pandemią lub w jej trakcie, a do dzisiaj mogą nie mieć odpowiedzi, co się dzieje z ich dokumentami. To o tyle istotne, że na przykład 500+ na dziecko czy świadczenie dla samotnej matki są uzależnione od karty pobytu – zauważa prezeska Fundacji „Nasz Wybór”.

Dane z ZUS-u na temat cudzoziemców opłacających składki na ubezpieczenie społeczne wskazują, że w czasie kryzysu ponad 40 tys. Ukraińców straciło ubezpieczenie, co może się wiązać z utratą pracy na podstawie umów o pracę lub cywilnoprawnych. Przyczyniło się do tego zamknięcie wielu branż, w których chętnie zatrudniani są cudzoziemcy, m.in. gastronomii, hoteli, handlu czy instytucji kultury. Skala problemu bezrobocia może być jednak znacznie większa, bo w niektórych obszarach, np. usługach sprzątania czy opieki nad dziećmi i osobami starszymi, dominują nieformalne sposoby zatrudnienia.

  Orlen i Lotos czekają na decyzję Komisji Europejskiej. Bruksela decyduje o przedłużeniu terminu na spełnienie warunków fuzji koncernów

– Część Ukrainek przez stratę pracy musiała wyjechać na Ukrainę lub szukać nowej pracy, co było bardzo trudne w okresie lockdownu. Jeśli mówimy np. o sektorze opieki lub prac domowych, to też bardzo wielu ludzi bało się wpuszczać kogoś obcego do domu, żeby się nie zarazić. Niestety właśnie te kobiety, które pracowały w opiece czy sprzątały, straciły pracę i zostały bez środków do utrzymania – wskazuje Myroslava Keryk.

Eksperci fundacji podkreślają, że COVID-19 obnażył wady współczesnych stosunków pracy i grozi dalszym pogłębieniem nierówności społecznych.

W związku z pandemią wiele Ukrainek straciło dostęp do służby zdrowia, w dużej mierze ze względu na brak formalnego zatrudnienia i świadomości swoich praw. Ucierpiały ich kontakty społeczne tutaj, a dodatkowo część kobiet straciła kontakt z rodziną w kraju ojczystym. Ograniczone zostały możliwości nauki języka polskiego, a nieznajomość języka stanowi kluczową przeszkodę w wielu aspektach życia ukraińskich migrantek.

– Formalnie Ukrainki mogą skorzystać z różnych ofert pomocy, ale przez barierę językową i brak przygotowanych materiałów w języku ukraińskim myślą, że nie mają wsparcia – mówi prezeska Fundacji „Nasz Wybór”.

Problemem dla pracujących w Polsce imigrantek, które rzadko kiedy mogą pracować zdalnie, z domu, było również zamknięcie szkół. Długie godziny pracy rodziców powodują, że dzieci często pozostawiane są same w czasie dni szkolnych, a opieką zajmuje się starsze rodzeństwo. Problemy w nauczaniu zdalnym mogą wynikać także z braku odpowiednich warunków życia i infrastruktury technologicznej. Trzeba też pamiętać o tym, że szkoła jest dla dzieci imigrantów kluczowym aspektem ich integracji z polskim społeczeństwem.

Dzieci, zwłaszcza starsze, od czwartej klasy, uczą się prawie cały rok w domu, nie integrują się, nie uczą języka. Nawet jeżeli już były zintegrowane, znały język, to teraz mają regres i czują się wyizolowane. To powoduje też psychologiczne problemy. Odczuwają je też polskie dzieci, ale migranckie, które jeszcze do tego mają barierę językową, pochodzą z innego kraju, odczuwają to wszystko jeszcze głębiej – zauważa Myroslava Keryk.

  J. Steinhoff: Na handlu prawami do emisji CO2 Polska zarobiła w zeszłym roku 25 mld zł. To nie system ETS jest problemem, ale uzależnienie od węgla

Raport wskazuje, że konieczne są zmiany w polskiej polityce migracyjnej. Dotyczy to przede wszystkim usprawnienia systemu wydawania zezwoleń na pobyt i pracę czy uruchomienia aplikacji online i ulepszenia e-systemu do sprawdzania statusu wniosków. Potrzebne są również mechanizmy, które zapewnią większe bezpieczeństwo i pewność pracującym imigrantom, a zwłaszcza kobietom, które często pracują poniżej swoich kwalifikacji, za niskie wynagrodzenie i przy braku opieki społecznej.

– Widzimy naukę na przyszłość, że jest potrzebna spójna polityka państwa odnośnie do integracji cudzoziemców i zwrócenie uwagi na system edukacji, służbę zdrowia, usprawnienie systemu zatrudniania cudzoziemców. Trzeba wypracowywać mechanizmy, żeby jednak cudzoziemcy pracowali na podstawie umów i byli ubezpieczeni – podkreśla prezeska Fundacji „Nasz Wybór”.

Źródło: https://biznes.newseria.pl/news/pandemia-koronawirusa,p1642045714