Branża lotnicza prognozuje 100-proc. wypełnienie samolotów w te wakacje. Pasażerowie mogą się spodziewać wzrostu cen biletów

0
372

Rozprzestrzenianie się nowego wariantu koronawirusa – omikronu – i związane z tym restrykcje w podróżowaniu, które w ostatnich miesiącach były wprowadzane przez różne kraje, osłabiły proces odbudowy branży lotniczej. W grudniu popyt na międzynarodowe loty był o 58,4 proc. niższy niż w 2019 roku. Przewoźnicy jednak z optymizmem patrzą na prognozy na lato i planują kolejne inwestycje we flotę i rozbudowę siatki połączeń. Ze względu na rosnące koszty paliwa i wzrost opłat lotniskowych presja na podwyżki cen biletów jest coraz większa, ale nie musi to jednak oznaczać końca taniego latania.

Pandemia COVID-19 wywołała największy w historii kryzys w branży lotniczej. Jak w ubiegłorocznym raporcie szacowała IATA (Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych), w latach 2020–2022 straty linii lotniczych mogą sięgnąć łącznie 200 mld dol., z czego blisko 140 mld dol. przypada na najgorszy 2020 rok, kiedy przez wiele miesięcy ruch lotniczy był praktycznie wstrzymany. Szacowana strata za ubiegły rok to 52 mld dol., a w tym roku ma się ona zmniejszyć do 12 mld. dol. IATA ocenia, że popyt na loty w 2022 roku wzrośnie do 61 proc. poziomów, które obserwowaliśmy w 2019 roku. Całkowita liczba obsłużonych pasażerów w 2022 roku wzrośnie z 2,3 mld do 3,5 mld, co jest jednak znacznie poniżej liczby podróżnych z 2019 roku (4,5 mld).

IATA spodziewa się odbicia również na europejskim rynku. Oczekuje się, że lepsza koordynacja między rządami spowoduje szersze otwarcie rynków międzynarodowych, znacznie wzmocnione przez przywrócenie podróży transatlantyckich dla zaszczepionych podróżnych. Szans na ożywienie IATA dopatruje się jednak głównie w podróżach wewnątrzeuropejskich.

– Zdecydowanie zakładamy wzrost ruchu lotniczego. Nie ukrywamy, że tej zimy plany niestety pokrzyżował nam nowy wariant wirusa, który przyhamował bookingi. Natomiast lato tego roku zapowiada się bardzo dobrze. Poziom rezerwacji jest dobry i  zakładamy, że będziemy mieli absolutnie powrót do latania na 100 proc. z pełnym wykorzystaniem naszej floty i z wieloma nowymi kierunkami – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Michał Kaczmarzyk, prezes zarządu Buzz, polskich linii lotniczych obsługujących loty do popularnych kierunków wakacyjnych i loty rozkładowe w ramach grupy Ryanair Holdings.

  Polska wśród krajów najbardziej zagrożonych niedoborami wody. Poziom retencji musi wzrosnąć przynajmniej dwukrotnie

Popularny i największy w Europie przewoźnik planuje w związku z tym kolejne inwestycje. Zgodnie z planem do 2026 roku Ryanair zamierza przewozić 225 mln pasażerów rocznie, o połowę więcej niż przed pandemią. W kolejnych dwóch latach we flocie pojawi się 210 nowych boeingów, a do ich obsługi będzie potrzebnych dodatkowych 5 tys. pracowników, głównie pilotów i członków personelu pokładowego.

– Nasze plany rozwoju na rok 2022 to wzrost floty mniej więcej o 10 proc. Chcemy przed majem 2022 roku posiadać 60 samolotów – zapowiada prezes Buzz. – Tej zimy otworzyliśmy dodatkową bazę operacyjną w Rydze. Na lato nie mamy planów dotyczących otwierania baz operacyjnych, pewnie to nastąpi dopiero kolejnej zimy. Natomiast wzrost floty w tym czasie po pandemii z 46 samolotów, które mieliśmy jeszcze w 2019 roku, do 60, którymi będziemy latać w lecie 2022 roku, pokazuje skalę inwestycji, które zostały tutaj przez Ryanaira poczynione.

Jak podkreśla IATA, ostatnie dwa lata to także radykalne cięcie kosztów przez linie lotnicze. W 2021 roku były one niższe o 34 proc. niż w 2019 roku, a w tym roku różnica ma zmaleć do 15 proc. Do tego wzrostu kosztów przyczynią się nie tylko liczniejsze podróże, lecz również rosnące ceny paliw czy wzrost niektórych opłat, m.in. nawigacyjnych. Dotyczy to nie tylko Polski. IATA w październiku 2021 roku obliczyła, że na całym świecie wzrosły one o 2,3 mld dol. i przestrzegała, że to może wpłynąć na tempo odbicia w branży.

– To wszystko będzie się przekładało na cenę biletu. Natomiast naszym celem jest, aby te bilety sprzedawać jak najtaniej i dać możliwość dostępu jak najszerszej grupie pasażerów – zapewnia Michał Kaczmarzyk. – To nie będzie koniec taniego latania. Już w zeszłym sezonie letnim pokazaliśmy, że jesteśmy co do tego zdeterminowani. W przyszłym roku absolutnie będziemy zdeterminowani, żeby jak największą flotą operować, obsługiwać jak największe liczby nowych kierunków i zdecydowanie będziemy liderem, jeżeli chodzi nie tylko o Europę Środkowo-Wschodnią, ale też o całą Europę i cały rynek.

Źródło: https://biznes.newseria.pl/news/branza-lotnicza,p1810887964

  Ukrainki w Polsce są „niewidzialnymi” konsumentkami. Chociaż korzystają z rynku usług i towarów, nie są świadome praw konsumenckich