Polacy zwracają się z oszczędnościami w stronę rynku kapitałowego. Liczba rachunków maklerskich wciąż rośnie

0
380

Każdy inwestor marzy o inwestycji bezpiecznej, a jednocześnie mogącej przynieść jeśli nie zyski, to chociaż utrzymanie wartości zainwestowanej kwoty. Jednak przy obecnym oprocentowaniu lokat o spełnieniu drugiego z tych warunków nie ma co marzyć. Dlatego zdaniem Grzegorza Chłopka, dyrektora zarządzającego iWealth Management, Polacy postawią na rachunki maklerskie i fundusze inwestycyjne. Po tych pierwszych już widać zainteresowanie – w czerwcu przybyło ich ponad 10 tys.

To, co się w tej chwili dzieje, może przyciągnąć Polaków na rynek kapitałowy. Sytuacja uświadomiła społeczeństwu, że trzeba oszczędzać długoterminowo, że należy mieć jakieś zaskórniaki i oszczędności, bo trudne chwile niekoniecznie muszą wynikać z tego, że zostaniemy zwolnieni, ponieważ firma pada, a rynek jest dalej rynkiem pracownika – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Grzegorz Chłopek. – W przyszłości możemy być często zaskakiwani sytuacjami, które niekoniecznie będą dotyczyć jednego przedsiębiorstwa, ale całego sektora. To uzmysławia nam, że musimy mieć jakąś poduszkę bezpieczeństwa.

Przed pandemią Polacy cieszyli się jedną z najniższych stóp bezrobocia w Europie, rosnącymi dochodami, związanymi zarówno z idącymi w górę wynagrodzeniami, jak i świadczeniami z budżetu państwa i wysoką konsumpcją. Na koniec marca 2020 roku konsumenci mieli łącznie 1,2 bln zł oszczędności, jak informuje „Rzeczpospolita” za raportem ING Banku Śląskiego. Już w 2018 roku w badaniu tego samego banku co piąty ankietowany deklarował, że jego oszczędności są równe co najmniej dwunastokrotności pensji netto, a tylko 16 proc. twierdziło, że są niższe niż jedna pensja. Najwięcej – ok. 25 proc. – zgromadziło środki odpowiadające od jednego do trzech miesięcznych wynagrodzeń. Są to dane dotyczące osób, które w ogóle mają jakieś oszczędności, ale ich posiadanie zadeklarowało 71 proc. pytanych.

Pandemia postawiła jednak wiele osób przed ewentualnością utraty pracy, zmniejszenia dochodów czy niemożnością wykonywania działalności. Ścięcie stóp procentowych do 0,1 proc. spowodowało, że oprocentowanie depozytów spadło poniżej 1 proc., podczas gdy inflacja wzrosła do 3,3 proc. Inwestorzy muszą więc wybrać optymalną proporcję między bezpieczeństwem a szansą na zysk.

  Szczyt podwyżek na stacjach benzynowych jest już za nami. Mimo spadku cen ropy kierowcy nie mają co liczyć na tańsze tankowanie

Ochrona kapitału jest tym, co Polacy kochają najbardziej – i nie tylko Polacy – tłumaczy dyrektor zarządzający iWealth Management. – Trzeba pamiętać o tym, żeby podchodzić do inwestycji dosyć konserwatywnie, ale też długoterminowo. Długoterminowe podejście jest najlepszym ratunkiem przed oczekiwaniami strat w krótkim okresie, bo w krótkim okresie może się zdarzyć wiele negatywnych rzeczy, które doprowadzą do tego, że będziemy mieli chwilowo stratę.

Za sprawą koronawirusa inwestorzy rzucili się zakładać rachunki maklerskie. Jak podała KDPW, na koniec czerwca w Polsce działało ich 1 318 740. Oznacza to, że w czerwcu przybyło 10 085 rachunków. Największy run na biura maklerskie zaobserwowano jednak w marcu (29,8 tys.) oraz kwietniu (18,1 tys.), natomiast w maju apetyt inwestorów nieco przygasł (tylko 4,8 tys.).

Powoli wracają też do łask fundusze inwestycyjne. O ile w marcu i kwietniu odpłynęły z nich 23 mld zł netto, o tyle w czerwcu saldo było dodatnie i wyniosło 2,4 mld zł (dane analizy.pl). Widać powrót do funduszy akcji, powoli także do obligacyjnych.

– Bezpieczne przystanie to oczywiście głównie depozyty, ale one są obecnie bardzo nisko oprocentowane, i obligacje skarbowe, a w konsekwencji również fundusze inwestycyjne, które w nie inwestują, co jest dużo prostsze i zdejmuje z nas obowiązek zakładania rachunku czy nabywania bezpośrednio w banku lub innym okienku – informuje Grzegorz Chłopek. – Nabywanie funduszy inwestycyjnych jest dużo prostsze, nie musimy się martwić o reinwestowanie naszych odsetek czy podatki, bo to wszystko jest załatwiane przez towarzystwo funduszy inwestycyjnych czy inną instytucję, która zarządza środkami.

W ciągu trzech kluczowych miesięcy (marzec, kwiecień, maj) dobrze poradziły sobie fundusze akcji małych i średnich spółek (wzrost o 4,4 proc.), akcji amerykańskich oraz polskich papierów dłużnych długoterminowych (po 2,7 proc.) czy akcji globalnych rynków rozwiniętych (2,0 proc.). Straciły natomiast fundusze akcji rynków wschodzących, zarówno globalnych (-8,0 proc.), jak i europejskich (-7,2 proc.). Największym blaskiem błyszczały jednak fundusze surowców – metali szlachetnych (+10,7 proc.). Nic dziwnego: samo złoto podrożało w tym czasie z niespełna 1600 dol. za uncję do 1800 dol.

  Coraz więcej sukcesów polskich naukowców na światową skalę. Finansowanie prac badawczych przestaje być problemem, ale system wymaga reform

Surowce nie są bezpiecznymi przystaniami. Zdecydowanie odradzam Polakom inwestowanie i zaczynanie oszczędzania od surowców z bardzo prostej przyczyny: w krótkim terminie to jest tzw. gra o sumie ujemnej, bo jeszcze płacimy pewne prowizje i nie ma takiej osoby na świecie, która jest w stanie powiedzieć, jakie będą ceny w krótkim czasie – komentuje dyrektor zarządzający iWealth Management. – Z surowcami związane są instrumenty wykorzystujące tzw. dźwignię finansową, które często powodują, że wykładając 100 zł, możemy całą tę kwotę stracić.

Źródło: https://biznes.newseria.pl/news/polacy-zwracaja-sie-z,p1235071405